Płynną kokainę robi się dość łatwo. Musimy w równych proporcjach zmieszać Jägermeistera, cynamonowy sznaps Goldschläger i potwornie mocne Bacardi 151 – podawany w zmrożonych kieliszkach szot gwarantuje ostry wstrząs i jest dość popularny w modnych europejskich barach. Pod tym względem jesteśmy jednak na naszym kontynencie zacofani: Latynosi prawdziwą kokainę przerabiają na płyn już od kilku dobrych lat. Ostatnio w coraz większych ilościach.

OizoW dziale kulturalnym wolą jednak oldschool (Fot. Laurent Diebold/Flickr)

Policja odkryła istnienie płynnej kokainy w 2011 r., kiedy w ręce boliwijskiej policji wpadło 13 kg tej substancji. Od tamtej pory stała się wśród przestępców znacznie popularniejsza – w tym miesiącu w Argentynie przechwycono jej już 2 tony, w lutym w tym samym kraju udaremniono przemyt 600 kg narkotyku w takiej formie, w Peru zeszłoroczne żniwo to łącznie 4 tony, a w Wenezueli w 2012 r. w ręce policji wpadł tankowiec, którym transportowano aż 20 ton takiego płynu.

Kokaina jest łatwo rozpuszczalna, zmieszanie jej z dowolnym płynem jest równie proste, jak przyrządzenie wspomnianego szota: pół kilo białego proszku staje się całkowicie niewidzialne po zalaniu go litrem wody. Sprawny chemik jest później w stanie odzyskać aż 90 proc. narkotyku, chociaż jeżeli przestępcy nie należą do najbardziej skrupulatnych, to mogą sobie poradzić i sami – płynną kokainę wystarczy wylać na patelnię i podgrzewać na małym ogniu, po krótkim czasie na spodzie naczynia zostanie biała substancja, którą da się bez trudu zeskrobać.

Wcześniej najdroższy narkotyk świata przemycano na różne wymyślne sposoby, między innymi w gipsie na nodze czy wtopiony w plastikowe opakowania na płyty CD. Rozpuszczanie go w płynie wydaje się jednak najlepszym rozwiązaniem dla przestępców. Wcześniej „muły”, czyli żywe pojemniki do transportowania kokainy, zmuszano do połykania niewielkich kapsułek z białym proszkiem. Dziś coraz częściej muszą w sobie zmieścić tylko jedno lateksowe opakowanie wypełnione kokainowym płynem. Jak wyliczyła meksykańska policja, dzięki temu jedna osoba może średnio pomieścić w sobie aż o kilogram więcej narkotyku, a w dodatku możliwość złapania takiego szmuglera znacznie spada – przezroczysty latekst i bezbarwna zawartość są słabo rozpoznawalne na skanerach i łatwo mylone z organami wewnętrznymi. Równie trudno nakryć przemyt na wielką skalę, gdy kokaina jest ukrywana w butelkach z oliwą, olejem silnikowym, szamponem albo alkoholem. Dotychczasowe aresztowania następowały dzięki trudnej pracy wywiadowczej, a nie wpadce bandytów na granicy.

Podczas gdy ryzyko aresztowania maleje, zyski w kokainowej branż są wciąż kolosalne: 1 gram białego proszku w Kolumbii, Boliwii i Peru kosztuje zaledwie 3 dolary, tymczasem np. we Włoszech już 90 dolarów. W tym ostatnim kraju rząd Matteo Renziego ogłosił właśnie, że od tego roku zmieni sposób obliczania PKB – od teraz przy kalkulacjach będą brane pod uwagę również obroty czarnego rynku, a zatem zyski z przemytu, prostytucji i narkotyków. Najwyraźniej szykuje się niezłe lane wody.

No. Ale polskiego czytelnika to nie interesuje.

Jedna odpowiedź

  1. Z 3 dolarów na 90 dolarów? Aaaa, idę dzukać wolnych pojemników na płyny!

Możliwość komentowania została wyłączona.